poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Każdy myśli - nikt nie wie

Jak to jest być szczerym? Nie wiem. Wiem natomiast co oznacza założenie maski na swoją twarz, w każdy piątek ubrać się, układać godzinami włosy, wykonturować mordę, by wyglądać jak najlepiej oraz iść do klubu z uśmiechem na twarzy udając szczęśliwego człowieka. Człowieka naszprycowanego tabletkami, alkoholem, a niekiedy niewinnym białym proszkiem. To normalne. Przecież wszyscy tak robią! To takie zwyczajne, że każdy chce się bawić jak najlepiej, oderwać się od problemów, rzeczywistości, która Cię otacza. By zapomnieć o starszych ludziach, nie mających co włożyć do garnka, bo ich emerytura wynosi tyle, ile zostawię na barze w Glamie, Luzztrach i innych klubach. Nie mówiąc już o rodzinach, które żyją od pierwszego do pierwszego, by cokolwiek 

Wielu myśli, że to, co piszę to wołanie o pomoc. Bynajmniej. Nie dostanę jej od ludzi, którzy sami mają problemy. Wszyscy są "szczęśliwi", mają dostęp do towaru na telefon, alkohol dostępny od ręki w każdym sklepie. Wszystko jest OK. Tak ma być, nie?

Każdy dzień załamuje mnie coraz bardziej. Kryzys, który zaczął się na początku zeszłego roku pogłębia się z dnia na dzień. Nie wiem już kiedy wstaję, jaki jest dzień i idę tylko do lodówki zobaczyć czy jest piwo, by poczuć się ciut lepiej. Nie ma piwa? Jest xanax.

Szansa była potężna w ubiegłe wakacje. Poznałem kogoś, kto pokazał mi, iż życie potrafi zmienić się szybko i można normalnie funkcjonować w społeczeństwie, lecz niestety na krótko. Siedzę teraz w kuchni, wokół mnie kilkanaście puszek Jacka Danielsa, Kasztelana i Redbulla. W końcu trzeba sobie zrobić dobrze. Nie wyglądam też tak jak na zdjęciach: odpowiednia poza, uśmiech, zawsze ogarnięty. Siedzę w koszulce z rozwalonymi włosami w dresie i dwóch różnych skarpetkach.  Czemu? Bo mogę.

Czy to świadectwo? Możliwe. Testament? Jeszcze nie. Chciałem coś osiągnąć, dostałem głupią umowę z My Music Group, ale dyrektor woli zajmować się ludźmi, którzy już mają fejm. Współpracowałem z Sony Music Canada i jedyne co dzięki temu osiągnąłem to totalne wykorzystanie. Trzecie podejście to umowa z pewną wytwórnią, o której na razie milczę. Jeśli się uda to sami usłyszycie.

Przez aferę, która w ostatnich dniach obiegła internet nie czuję się lepiej. Wręcz przeciwnie. Nie chciałem być znany z czegoś takiego. Siedzę właśnie w kuchni głodny, ale jestem w takim stanie, że wolę siedzieć głodny niż iść do Żabki i spojrzeć w oczy dziewczynom, które widziały mnie w stanie niedostatecznym po niemal każdej substancji.

Damian, którego czytacie na fejsie, widzicie na zdjęciach, w klubie to nie ja. 
To tylko pierdolona powłoka. 

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Pulse Orlando... kolejny GLAM?

Osobom, które na co dzień nie śledzą wydarzeń ze świata, leżą całymi dnami w domu patrząc się w żółty od zacieków i pleśni sufit oraz tym spierdolonym i ogłaszającym całemu światu, że "telewizji to oni nie oglondajo", chciałbym w skrócie przedstawić sytuację - w sobotnią noc w USA, na Florydzie, w mieście Orlando (a dokładniej w klubie Pulse) doszło do największej tragedii z bronią palną w historii Stanów Zjednoczonych Ameryki. Nie żaden homofob, psychopata czy anarchista, ale MUZUŁMANIN, wyznawca ISLAMU, entuzjasta ISIS postanowił przeprowadzić masakrę w gejowskim klubie zabijając ponad pięćdziesiąt (!) osób i raniąc jeszcze więcej.





Nie ma co polemizować czy doszło do tragedii czy też nie, bo doszło. Nie będę też straszył i histeryzował, że w naszym kraju coś podobnego się wydarzy, bo pewnie szybko tak się nie stanie (oby), ale zrozumiałem pewną rzecz i dzięki niej można dojść do pewnych wniosków. 

CO MYŚLI DAMIAN? Każdy z nas jest istotną myślącą, która powinna ponosić odpowiedzialność za swoje czyny, dlatego też uważam, że tragedia mająca miejsce w klubie Pulse była na własne życzenie USA. Szkoda tylko, że w konsekwencji polityki Obamy i całej żydowskiej izby, życie stracili niewinni ludzie, nie tylko homoseksualiści, ale także ich przyjaciele, znajomi, rodzina czy sama obsługa. To nie powinno się wydarzyć i myślę, że Polska jest bezpieczna jeszcze przez najbliższy czas, bo nie obalaliśmy dyktatorów w Libii, Egipcie i nie próbowaliśmy obalić dyktatora Syrii, finansując rebeliantów, którzy działają teraz pod nazwą ostatnio dobrze wszystkim znaną, czyli Państwo Islamskie. Tysiące istnień ludzkich za baryłki ropy. Mam nadzieję, że dożyję dnia, w którym Obama zostanie sprzątnięty niczym psie gówno z trawnika pełnej pięknej i żyznej trawy. 



In my opinion, klubem, w którym nigdy nie dojdzie do podobnej tragedii jest między innymi warszawskie Luzztro. Wejście do klubu jest utrudnione przez obmacanie każdej osoby czy aby nie przemyca kija bejsbolowego, wibratora czy też butelki wódki, a także sprawdzanie torebek u kobiet (choć moim zdaniem powinno być równo uprawnienie i także powinny zostać zgwał.. y, zmolestowane przez pana ochroniarza). Nigdy mi się to nie podobało, zawsze uważałem, że to łamie jakieś tam moje prawa (których pewnie nie mam w tym antyludzkim państwie), ale teraz zwracam honor całej ekipie tego klubu i dzięki temu, co zrobił 29-letni terrorysta, w pełni rozumiem ich postępowanie. 

Oczywiście na uwadze trzeba mieć fakt, iż Luzztro nie jest gejowskim klubem. Nie wiem jak jest w tego typu klubach, ale wiem za to jak jest w jednym z klubów przyjaznych dla towarzystwa LGBT, a mianowicie kochany przeze mnie i odwiedzany od niemal trzech lat GLAM. Mieszczący się w samym centrum warszawy klub ma wspaniałą ekipą (może prócz jednego chujowego barmana) i najbardziej miłych i ogarniętych ochroniarzy z pośród wszystkich klubów w jakich byłem. Jednakże po tym, co stało się w sobotę w klubie Pulse (btw. imprezowałem w sobotę w Glamie, gdzie także było chyba z dwóch ciapaków) jestem za tym, by wprowadzić politykę bardzo ostrej selekcji. 
Tak nawiasem mówiąc, w Glamie jest wiele rzeczy do poprawy, które można ogarnąć małym kosztem i odbiłoby się to na obrocie klubu, ale nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą, dlatego też liczę, że kiedyś sami wpadną na to, co ja widzę :) 

Wiadomo, że póki co ISIS ma piździe Polskę, nasz rząd, stolicę, SLD i tego małego karakana z PiSu, ale nie można niczego wykluczyć. Nie możemy ignorować sygnałów, które spływają do nas z całego świata. Obowiązkowo wprowadzić w klubach wejście z "obmacaniem" niezależnie czy wchodzi Madox, Rafalala, Damian Krysztofik czy anonimowy pedał z jakieś wioski - nie można ufać nikomu. Większość terrorystów to byli grzeczni, przykładni ludzie, mający super zawody, wspaniałą rodzinę, dzieci itd. Nie da się przewidzieć czy Twój sąsiad jutro nie wstanie, nie zapuka do Twoich drzwi i nie przyjebie Ci kosy na ryj. Nie wiem tego ja i nie wiesz tego Ty, ale apeluję do wszystkich, by całe swoje życie przeżyli mając w głowie sentencję - żyj i daj żyć innym! :) 


poniedziałek, 6 czerwca 2016

III Wojna Światowa puka do drzwi

Pomijając fakt, iż świat skończył się 21 grudnia 2012 roku to jednak czeka nas o wiele bardziej spektakularny finał istnienia narodu polskiego. W między bajki można wsadzić wszelkie przepowiednie, prorocze wizje czy pierdolenie ślepej Baby Wangi, potrafiącej powiedzieć, kiedy przyleci do nas UFO, ale gorzej było z przewidzeniem daty, w której sama zdechła. Cóż, pech to pech, a jak to mawiał słynny Polak Jan Paweł II - "fajnie jest". Może tak, może nie - nie wiem. Wiem za to, że jesteśmy głupim narodem, który nie wyciąga wniosków z historii, a ta jak pokazują dzieje ludzkie - lubi się powtarzać. Przejdźmy więc do meritum!





1. Mateczka Rasija wepchnie Ci kija

Vladimir Putinowicz - pseud. "łysa pała", twórca Muminków, a także główny bohater serii Hitman. Ostatnie lata sprawuje rolę rosyjskiego oligarchy, a krążą wręcz plotki, że jest najbogatszym człowiekiem na świecie. Od pewnego czasu ma potężny ból dupy w związku z rozrastającym się NATO, które okala Rosję niemal z każdej strony. Czy chce nam spuścić wpierdol? Wątpię. Dlaczego? Bo się boi. Mimo wielu gróźb, które od pewnego czasu padają w kierunku Polski, a w szczególności Warszawy, tak naprawdę są o kant dupy rozbić, bez żadnego pokrycia. 




Jednakże czas na gorszą informację. Mimo tego, iż Putin Włodzimierzowicz nie ma zamiaru zaatakować krajów bałtyckich, a w szczególności Polski to Rosja jest jedynym krajem, który nas wkrótce wyrżnie jak świnie w chlewie. Zaraz dowiecie się czemu... 


2. PiS to chuj

Cofając się o jakieś jebane osiemdziesiąt lat, patrząc na historię, poczynania polskich polityków, ich wypowiedzi i brak poprawności politycznej śmiało można wyciągnąć wnioski, że wpierdol od Hitlera i Stalina dostaliśmy na własną prośbę. 
To tak jakby wypiąć się w klubie gejowskim, a później płakać, że nie możesz usiąść.


No, ale wracając do tematu to moim zdaniem każdy historyk, dziennikarz, polityk i ogólnie humanista (ścisłowcy niech zajmą się robieniem koksu i mefa, bo brakuje w stolicy) powinien wiedzieć, że sąsiadując z dwoma mocarstwami nie można być wrogo nastawionym do każdego. O ile PO to banda złodziei, kretynów i kurwy niemieckie to potrafili żyć w pełnej zgodzie z Angelą Merkel, a to nam daje przewagą taką, iż są większe szanse, że oba mocarstwa nie dogadają się przeciwko nam - tak jak było w 1939 roku (bo jebany Józek Beck alkoholik i ćpun nie chciał z Hitlerem pójść na ZSRR - frajer). 


3. USA, czyli największe skurwysyństwo


I otóż proszę państwa, powoli dochodzimy do samego sedna. Nasz kochany sojusznik, do którego nadal nie możemy polecieć sobie bez wizy i który z roku na rok coraz bardziej robi nas w chuja, jest naszym wrogiem number one.



Pod koniec maja 2016 roku wojska amerykańskie przyleciały do Polski. Ci sami żołnierze, którzy rozpierdolili Egipt, Libię, Irak i wiele innych, a także stworzyli Państwo Islamskie wspierając finansowo rebeliantów w Syrii, weszli na tereny niepodległej Rzeczpospolitej jako bohaterowie tego świata. Niech ich szlag trafi! Dlaczego Ameryka nie walczy ze swoim wrogiem na SWOIM terytorium? Czemu wykorzystują swoich "sojuszników" do własnych interesów, mając przy tym krew na rękach setek tysięcy zabitych ludzi?



4. Wojna puka w rytmie cza cza 

Amerykanie są specjalistami od zjawiska zwanego "false flag" (czyli np. zniszczenie wież WTC przez rząd, a obwinianie jakiegoś kraju w celu ataku). Jeśli nie wiecie o co chodzi to odsyłam do wikipedii. Wkrótce NATO-wskie wojska będą na stale funkcjonowały w naszym kraju. Doktryna amerykańska jasno mówi o tym, że to USA ma rządzić światem, dlatego trzeba pozbyć się Chin i Rosji.



5. Najbliższa przyszłość według Damiana


Co stanie się już wkrótce? Nie wiem czy to kwestia miesiąca, dwóch, roku czy 10 lat, ale wiem jedno - wojska amerykańskie w Polsce będą przyczyny potężnej wojny na naszych terenach i po raz kolejny dostaniemy taki wpierdol jakiego nam Hitler i Stalin nie dali. Będzie lała się polska krew, polskimi ulicami w polskich miastach, a polscy politycy zostaną powieszeni na polskich linach. 



Polska natomiast istnieć przestanie, część poleci na zachód w pizdu, część wpadnie w marychy jaranie. Morał z pierdolenia mego jest prosty i klarowny - jebać USA zanim spadną na nas bomby.  

poniedziałek, 2 maja 2016

#1 Jak robić hajs?


Nie żebym świecił przykładem, bo zazwyczaj pieniądze u mnie znikają błyskawicznie. Jeszcze kilka lat temu było to kilkadziesiąt złotych na prawo i lewo. Teraz liczyć mogę w setkach, a niekiedy, szczególnie jak odwiedzę Złote Tarasy czy też lepsze warszawskie kluby, w tysiącach. Wiele osób pyta - skąd mieć hajs? To odpowiadam - wyhodować! 

1. Musimy ogarnąć w jakiej walucie chcemy otrzymać hajs. Od tego wiele zależy. Wiadomo, że żyjąc w Polsce najłatwiej jest zdobyć złotówki, ale ciut więcej papki w głowie i nie ma problemu, by kosić euro czy dolary. Najważniejsze to spulchnić ziemię, czyli zrobić grunt pod hajs. 

Łopata zawsze się przydaje. Niezależnie czy zakopać musisz hajs czy martwy płód swojej laski.


2. Jeśli już mamy grunt pod hajs to musimy ciut zainwestować. Bez inwestycji niestety nic nie wyrośnie. Jeśli nie włożymy żadnego wysiłku nie możemy na nic liczyć. Chyba, że na chwasty. 

Inwestuj mało, bo w przypadku chujowej gleby mało stracisz.

3. Kolejnym ważnym krokiem jest dbanie o naszą hodowlę. Jeśli liczysz, że tylko zainwestujesz, a resztę będziesz miał w piździe to bardzo się mylisz. O hajs trzeba na początku dbać. I niestety - często wymaga to od nas nie tylko polania wody, ale niekiedy także ciut lepszych trunków. 


Podlewaj trunkami bez cukru, by nasze pinionszki nie dostały cukrzycy. 


4. To w jakim czasie otrzymasz to, czego chcesz zależy tylko od Ciebie, od Twojego wkładu, serca, poświęconego czasu, kreatywności i profesjonalizmu. Nic nie bierze się z nieba. Nie urosną Ci pieniądze jeśli na początku nie pracujesz. Dopiero przy plantacji możesz sobie pozwolić na zatrudnienie ludzi, którzy za Ciebie będą sadzić, podlewać i pielęgnować hodowlę. 

To, co wyrosło w ciągu kilku godzin. 

5. Jeśli nie jesteś głupią pizdą i robiłeś wszystko, zgodnie z moimi zaleceniami to w bardzo krótkim czasie możesz cieszyć się wyrastającymi z ziemi papierkami. Tylko nie rozpierdol wszystkiego na głupoty! Pieniądze powinno się rozdzielać na przyjemności i inwestycje. 

Zbiór plonów. 


6. W przypadku, gdy okażesz się mądra pizdą (tak jak ja!) z potencjałem to Twoje tygodniowe zbiory będą wyglądały jak dzisiejsza zawartość mojego portfela wyłożona na biurku. Pamiętaj tylko, by nigdy nie bawić się w bycie ajentem, w biznesy MLM, nie wchodzić w spółki. W takich opcjach jedyne co możesz osiągnąć to totalne wyruchanie. Powodzenia! :)

PS. Liczę na mądrych odbiorów, którzy rozumieją pojęcie "ironii", ale także widzą alegoryczność tegoż posta. 


PS2. Możesz też zbierać puszki lub zostać dziwką. Żadna praca nie hańbi! 

a popierdolę trochę!

Mamy 2 maja, czyli dzień flagi państwowej, a u mnie... dzień największego kaca tego roku. O dżizys! Dawno nie piłem kilku piw jednego wieczora, ale wczoraj postanowiłem zrobić sobie taki chillout. Nie były to byle jakie trunki, bo każdy z nich symbolizował coś z przeszłości. Jako pierwszy wszedł limonkowy Starovar - czeskie piwo, które było częstym przerywnikiem między lekcjami w liceum, a także po nich. Nie zabrakło holenderskiej Bavarii, czyli najtańsze ścierwo jakie piłem w Amsterdamie, acz w Polsce mieści się na wyższych cenowo półkach. No i było jeszcze kilka innych... poranek nieciekawy, bez głębszego zastanawiania się 2000 mg paracetamolu (ave Prince!) i pół litra wody aloesowej - żyję! 


I jak co dzień, budzę się niczym Marek Kondrat w "Dniu świra", patrzę głęboko w biały sufit oddalony od mych ślepi trzy metry i mówię sobie w myślach - "kurwa, znowu to samo". Weltschmerz jak chuj. Niekiedy jeszcze zdarza mi się myśleć o swej godności, którą zapomniałem spakować ze sobą do stolicy i została w rodzinnym mieście. 


Pora prawie obiadowa, żołądek od godziny próbuje Ci uświadomić, że niczego nie trawił od ponad dwunastu godzin, a Ty masz to w piździe, bo nie chce Ci się nawet iść do jebanej Żabki, którą masz na swoim osiedlu i kupić pierdolonej pizzy "ekselent" za 5 ziko, by być jeszcze większym grubasem i przejść na kolejny miesiąc ciąży. Znacie to uczucie?


piątek, 29 kwietnia 2016

Dat piąteczq

Miło spędzony z nową koleżanką i kumplem. Dawno nie trafiłem na osobę, która podobnie myśli, interesuje się tym, co ja i możną z nią rozmawiać o wszystkim przez niemal czternaście godzin! Miło było, liczę wkrótce na powtórkę. Jest ten słynny piątek i jak co tydzień obiecuję, że wystroję się jak bijons, wyjdę z domu na miasto i podbije kilka klubów, a gdy już przychodzi ten dzień to nie mam ochoty nawet wyjść do sklepu po żarcie. Wolę zostać sam, zamknięty w pokoju ze swoimi myślami, marzeniami, niezrealizowanymi obietnicami, dalekosiężnymi planami, które nigdy nie zrealizuję przez swój perfekcjonizm i zjebany charakter. Niekiedy chciałbym sięgnąć chmur, tam tam gdzieś wysoko... 



Jak zwykle na mojej twarzy śmiech przez łzy, szczęście przez tragizm. O tyle dobrze, że Danny i Kate Ryan lecą na głośnikach. Oni nigdy nie zdradzają, nie narzekają, nie mają pretensji, nie wymagają i zawsze powiedzą mi coś miłego w stylu: "Souviens-toi de nos ideaux, doux parfum du passe". Kilka dni temu powiedziałem, że nie piję alkoholu i się tego trzymam. Dziś z racji weekendu i chęci zrelaksowania się postanowiłem znaleźć najmniej kaloryczne piwo i takim okazał się Carlsberg! Własnie zostaje wprowadzany przez me usta, idąc przez przełyk, aż do żołądka. Choć ciut przyjemności z tego jebanego życia :)