Moi "znajomi" to chuje. Nie mówię tu o osobach, z którymi kontakt mam na co dzień, ale o tych, którzy dostali ode mnie kredyt zaufania, poczuli mą dobroć, złapali mnie za nogę, wyrwali palec, a niekiedy nawet coś więcej (bez skojarzeń!) i otrzymali od losu niezwykły przywilej dołączenia do grona moich znajomych na fejsie. Jednak jak na społecznościową celebrytkę - a przynamniej pretendującą do niej - przystało, musiałem porwać się na limit znajomych...
Głupie to czy nie - mam to w piździe. Chciałem to mam. Mam kilkuset gimbusów wstawiających chujowe zdjęcia, ich chujowymi ajPhonami za chujowe pieniądze prawdopodobnie też chujowych rodziców. Nie brakuje kilkuset jakże bystrych i inteligentnych (pożalże się boże) członków LGBT, kilku feministek, trochę celebrytów, znajdą się gdzieniegdzie osoby z gazet i telewizji, ale dużą też powierzchnię zajmują tak zwane skurwysyny z bólem dupy o wszystko, którzy nie omieszkali odciąć mnie od fejsa na 3 dni. Szach mat! Buk (w końcu jest wszędzie, nawet w lesie!) dał, że dorobiłem się trzech kont, więc ten trzydniowy urlop mnie nie bolał, ale cóż - niesmak pozostał.
Jednakże przechodząc do meritum sprawy, osoby pamiętające mojego bloga, a było to set lat temu, pewnie myślą: dlaczego znowu blog, a nie podbijanie YouTube'a vlogami? Odpowiedź jest prosta - jestem zbyt leniwy i spierdolony na to. Ponadto wątpię, czy mój ryj ktokolwiek by chciał oglądać i to jeszcze jak się rusza. Nie jestem gotowy na takie coś. Do wszystkiego trzeba dorosnąć i myślę, że do pokazywania swojego zapyziałego, przepitego, zmarnowanego imprezami - no i żebym nie zapomniał - GRUBEGO ryja także. Póki co, pisać będę tu. Czy ktoś to przeczyta czy nie - mam to w piździe. Wolę mieć pięć osób, które wejdą tu i poświęcą swoje kilka minut życia niż tysiące czytających no name'ów na fejsie. Z fartem ziomeczki!
Jednakże przechodząc do meritum sprawy, osoby pamiętające mojego bloga, a było to set lat temu, pewnie myślą: dlaczego znowu blog, a nie podbijanie YouTube'a vlogami? Odpowiedź jest prosta - jestem zbyt leniwy i spierdolony na to. Ponadto wątpię, czy mój ryj ktokolwiek by chciał oglądać i to jeszcze jak się rusza. Nie jestem gotowy na takie coś. Do wszystkiego trzeba dorosnąć i myślę, że do pokazywania swojego zapyziałego, przepitego, zmarnowanego imprezami - no i żebym nie zapomniał - GRUBEGO ryja także. Póki co, pisać będę tu. Czy ktoś to przeczyta czy nie - mam to w piździe. Wolę mieć pięć osób, które wejdą tu i poświęcą swoje kilka minut życia niż tysiące czytających no name'ów na fejsie. Z fartem ziomeczki!
HEJ przeczytałam. Co przeczytane, to już nie odczytane. Wcale nie jesteś taki gruby. Pozdrawiam i przesyłam pozdrowionka
OdpowiedzUsuńEO
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMoj mąż.
OdpowiedzUsuńMoj mąż.
OdpowiedzUsuńPożal się boże jest to że zrobiłeś z siebie fajmowskie dziecko, które myśli ze jest lepsze od innych bo ma kasy w bród. Znam osoby które są lepsze od ciebie a mają problemy z kasą.
OdpowiedzUsuń